Pasieka

Finezja

Stwierdziła że Moonlight już zdołał zebrać miód powróciła więc galopem w poprzednie miejsce. Pszczoły zgubiła nie nadążały za nią. Wpadła na polanę gdzie stały ule i wskoczyła w jakieś krzaki krzycząc - Kryj się

Moonlight

Wziął wiadro w pysk i wskoczył za nią za krzaki. - Co się dzieje? - Wyszeptał. Wypatrywał stale nadlatujących pszczół, ale sam nie chciał, aby one wypatrzyły go.

Finezja

- Nic, ale lada chwila tu będą a chyba nie chcesz zostać pokąsany? - odszepnęła. I rzeczywiście parę chwil później rozzłoszczony rój pszczół powrócił do czegoś co było kiedyś ich ulem. Jednak pszczoły nie znalazły winowajcy i postanowiły poszukać go gdzie indziej. Widząc jak odlatują Finezja zaśmiała się i powiedziała - Teraz możemy wyjść.

Moonlight

Wyszedł za krzaków. Zdmuchnął grzywkę z oka i parsknął zadowolony. - W końcu sobie poleciały. Nie lubię pszczół i os. - Powiedział i uśmiechnął się czarująco. Machnął ogonem, aby odgonić się od much.

Finezja

- Pszczoły jeszcze ujdą ale os nienawidzę. I widzisz? Mamy miód. Co dwie głowy to nie jedna. - powiedziała uśmiechając się do niego.

Moonlight

Pokiwał głową. - No ba! Przecie jakże inaczej. Ja w końcu jestem najinteligentniejszy! - Powiedział z dumą i wypiął pierś. Jak można powiedzieć, że on jest głupcem? On powala wszystkich swoją inteligencją.

Finezja

Zaśmiała się i zatoczyła się z tego śmiechu lecz nie zaprzeczyła bo po prostu ją strasznie rozśmieszył - Mądrala jeden. - zażartowała.-Ty i ja powinniśmy zostać specjalną brygadą do wyjadania miodu. Tylko że niewiele uli pozostałoby w okolicy.

Moonlight

Wyszczerzył do niej zęby. - E tam. Przeżyją. - Powiedział i przestąpił z nogi na nogę przy czym uderzył kopytem o kopyto czemu towarzyszyło dosyć głośne puknięcie. - Co robimy? - Zapytał i ziewnął.

Finezja

Uśmiechnęła się i spojrzała na wiadro miodu po czym zupełnie znienacka przewróciła się na ziemie i przeturlała parę razy po śniegu. - Proponuję słodkie lenistwo. A potem wymyślimy coś aktywnego - rzuciła swą propozycję

Moonlight

- A wiesz, że to bardzo dobry pomyślunek? - Zapytał i rzucił się z impetem na ziemię, tworząc coś co bardzo przypominało aniołkową nicość. Jak to możliwe? I kto mu w to teraz uwierzy?

Finezja

- No ja wiem! - odpowiedziała. Wstała na chwile i strzepała z siebie warstwę śniegu wprost na niego śmiejąc się przy tym.

Moonlight

Zerknął za siebie. A cóż to za taki wysoki pagórek śnieżny? Wstał i powolnym krokiem podszedł do niego. Upewniwszy się, że jest to tylko puch i niczego pod nim nie ma, zrobił duży rozpęd i rzucił się z dziwnym kwikiem w śnieg.

Finezja

Zaśmiała się podbiegła do dużej zaspy w której leżał Moonlight i zaczęła zasypywać go w tej zaspie kolejnymi warstwami śniegu.

Moonlight

Leżał i czekał, aż klacz zasypie go do końca. Toż to straszne, ona chce go zakopać, żeby zamarzł, żeby nie mógł oddychać. - Czemuż ty to robisz? - Wysapał poprzez śnieg.

Finezja

Zaśmiała się i na chwile przestała.
- Chyba nie myślisz że mogłabym cię zakopać na śmierć? - spytała przekornie.

Moonlight

- Po tobie można się wszystkiego spodziewać. - Wstał i skoczył na klacz zwalając ją z nóg. - Z resztą po mnie też. - Wyszczerzył do niej zęby i zaczął robić 'aniołki' w śniegu.

Finezja

Krzyknęła bardziej z śmiechu niż z strachu. Wylądowała w śniegu. Parsknęła gdyż śnieg dostał się jej do chrap. - Masz szczęście że nie potrafię robić śnieżek! - powiedziała

Moonlight

- A tam! Najwyżej. - Już nie dodał 'Raz się żyje! I tego się właśnie obawiam...', bo mu zabrakło śliny. Czemu jej braknie akurat wtedy kiedy jest najbardziej potrzebna?

Finezja

Zaśmiała się i postanowiła poradzić sobie inaczej. Stanęła dęba odwrotnego (czyli na przednich kopytach) i kopnęła masę śniegu która wylądowała na nim. - Bałwanek! - zawołała.

Moonlight · Wysłany: Śro 16:32, 03 Mar 2010 Temat postu:

Wstał wierzgając niesamowicie.
- Jak śmiesz?!
Parsknął i skubną ją w szyję. Ojeju. Śnieg się roztapia, nie spodziewał się tego tak szybko, no cóż. Och, w końcu!

Finezja · Wysłany: Śro 16:50, 03 Mar 2010 Temat postu:

Zaniosła się śmiechem ale teraz Moonlight przestał być bałwanem . Śnieg w zetknięciu z jego ciepłą skora roztapiał się i spływał z niego. Pomyślała z zażenowaniem ze musi mu być teraz zimno. No tak. Jak zwykle najpierw zrobiła potem pomyślała. Ganiła się za to w myślach.

Moonlight · Wysłany: Sob 22:00, 06 Mar 2010 Temat postu:

Dopiero po chwili spostrzegł, że jest cały mokry.
- Jak mogłaś?
Zaniósł się udawanym szlochem i ruszając w galop zapomniał, że jest błoto i... BUM. Leży. Tym razem zamiast szlochu zaczął się chichotać w taki sposób, że można było to odczytać jako szloch. Stwierdził, że skoro już leży to warto zrobić sobie panierkę błotną z dwóch stron. Wytarzał się i wstał. Spojrzał po sobie.
- Ale jestem przystojny.
Powiedział jakby do siebie, ale do klaczy. Było to stwierdzenie bardzo szczere z jego strony.