Wydmy

Kamage

Wydmy wzdłuż i wszerz. Poza tym uboga roślinność i morze. Nic więcej. Miejsce jak inne, a jednak specyficzne. Działa kojąco na nerwy i uspokaja.

--------------------------------------------------------------------------------
Kruczoczarny ogier przywędrował nad morze. Jego celem były wydmy. Zatrzymał się przy jednej z nich i obserwował poruszający się piasek. Po chwili jego wzrok przykuło morze. Było nadzwyczaj spokojne. Obrócił się ku niemu i podszedł doń. Zanurzył się w wodzie po pęciny. Zaczął rozmyślać.

Parvel'o'

Kasztan pragnąc zachysnąć się świerzą bryzą znad morza postanowił udać się na wydmy. Szedł w kierunku wielkiej wody spokojnym krokiem nasłuchując odgłosu fal. Nagle przystanął w półkroku. Przed sobą ujrzał karego ogiera. Cóż to może być za koń?

Kamage

Nadstawił uszu. Za sobą usłyszał głuche stąpanie kopyt innego konia. Nie odwracał się przez dobre kilka chwil, snując w tym czasie domysły, kto to może być, ale ciekawość wzięła nad nim górę i po chwili stał przodem do nowoprzybyłego. Jak się okazało nie znał tego konia. Skinął doń łbem z melancholią i spojrzał gdzieś w bok.

Parvel'o'

Ogier odwrócił w jego stronę łeb i skinął łbem. Parvel'o' zrobił to samo. Podszedł kilka kroków, zatrzymał sie niepewnie i rzek:
- ładną mamy pogodę, prawda? - Skoro nie wiesz, co masz powiedzieć, zawsze można odwołać się po pogody. A kasztan w zupełności nie wiedział, co ma rzec.

Kamage

Kamage spojrzał w niebo. Rzeczywiście, chmur było naprawdę niwiele, a słońce grzało po grzbiecie. Jednak ogier nie zwracał uwagi na takie błahostki, dla niego mógłby padać nawet deszcz, a on i tak by nie zauważył. Jednak z resztek grzeczności, jaka pozostała mu dla nieznajomych odpowiedział krótko, ale zwięźle. - Może być. - do tego dorzucił półuśmiech.

Parvel'o'

Wyczuwając niezbyt pogodny chumor nieznajomego, ogier nie wiedział, co ma zrobić. Zapytał więc:
- Mogę się przyłączyć?

Kamage

Kamage przymknął na chwilę powieki. - Zależy do czego, do stania po pęciny w wodzie? Czy do rozmowy, którą dopiero zaczynamy? - zapytał lekko zdezorientowany. Otworzył oczy i zlustrował wzrokiem kszatana. Nie znał nawet jego imienia, ale sądził, że nie musi być tak źle, jak z góry zakłądał. Półuśmiech nie znikał z jego twarzy.

Parvel'o'

- Och, przepraszam, gdzie moje maniery...Na imię mi Parvel'o'. Jestem ze stada Rozwianej Grzywy. Miło mi poznać...
Kasztan nabrał pewności siebie.

//sorry, że tak krótko piszę. Nie mam pomysłu. Zaraz się rozkręci//

Kamage

- Kamage, Krwawe Kopyta. Mnie również miło. - odpowiedział z grzecznością. Dla każdego konia, który go (Kamage) poznał, dziwne jest to, że ogier nie zachowuje się jak typowy członek tego stada. Odróżnia się od nich tym, że jest milszy, być może tak jest, dlatego że ma rangę medyka...

/spoko, ja też nie mam weny/

Parvel'o'

Oh... Krwawe kopyta. Dobrze, że się z nim tak grzecznie przywitałem...
- Co tu robisz, Kamage? To dość... dziwne miejsce jak dla kogoś, kto jest członkiem tak potężnego stada... A właściwie, co członkowie KK lubią robić?- Parvel'o' starał się być miły dla Kamage. Nigdy nie wiadomo, co Kakaowcowi strzeli do głowy. Ogier jednak nie zdawał się być tak okrutny jak niektórzy z jego stada.

Kamage

Kamage zaśmiał się z rozgoryczeniem. - Nic szczególnego, lubią snuć się po krainie, chować się w ciemnych miejscach i dokuczać innym. Dla mnie nie jest to najciekawsze zajęcie. Nie czerpię z tego radości. - na koniec swojej wypowiedzi nawet się uśmiechnął, ale uśmiech zaraz zniknął z jego pyska pozostawiając na nim wyraz obojętności. Mimo dociekliwości kasztana, Kamge zaczynał go lubić. - A co tak właściwie robi Twoje stado całymi dniami? - zapytał.

Parvel'o'

- Och, my kochamy galopować, czuć wiatr w grzywie! Cwałem przemierzać pustkowia. - Parvel'o' nie mógł powstrzymać się od podkłusowania w miejscu. Czół do Kamage taką...taką...sympatię. Jak zresztą do każdego prawie konia. - Ja dodatkowo kocham skakać. I zwiedzać nowe miejsca... - Ogierek nagle zamilkł. Było to głuche milczenia. Przypomniał sobie, jak to zwiedzał swój świat razem z Valorą. Jego opiekunką życia...A teraz jej nie ma.