Wodospad.

Nevers

Piękny wodospad, położony w górach. Znakomite miejsce do odpoczynku w cieniu drzew. Czyściutka wódka.

Chocolate

W sobie tylko znanych celach nad wodospad przyszła ruda klacz. Skakała z występu na występ zwinnie niczym górska kozica i z gracją irbisa stanęła u stóp wodospadu zadzierając głowę i patrząc w górę. Położyła uszy po sobie słysząc ten piekielny huk przelewających się przez krawędź ton wody i stanęła nieopodal zraszana przez kolorowe drobinki unoszącej się wody.

Gracja · Gość

Na wodospad przygalopowała siwa klacz ujrzała , innego konia i zarżała na powitanie .... podkłusował do niej i przywitała się :
- Cześć ! jestem Gracja i jestem nowa , a ty? - Zapytała klacz ...

Chocolate

Uszy Choco automatycznie wróciły do normalnego poziomu. To, co do niej dotarło był szczątkowe przez ten piekielny huk toteż odsunęła się od wody i przestała zgłębiać dręczące ją pytanie. Gracja, nowa, ty... Cóż, klacz szybko poskładała sobie ewentualne pytanie.
- Gracias? - krzyknęła próbując przekrzyczeć huk spadajacej wody. - Tak, mi też miło cię poznać. Jestem Choco, używana i co niby ja? - spytała swoim normalnym radosnym i szalenie zaciekawionym tonem. Spojrzała na nią, jej maść. Taak... Bardzo przypominała jej brata, on wszak też był siwkiem.
Cóż. I szlag go trafił, bo któż może wiedzieć, gdzie jest teraz ?

Grace

Przykłusowała swoim wydłużonym, pięknym krokiem nad wodospad. Ujrzała tam inne konie a w tym przywódczynię jej stada. Podeszła nad wodospad i przechodząc obok koni skinęła łbem na przywitanie. Piękna, dwuletnia Grace podeszła do wodospadu i zanurzając w nim chrapy zaczęła pić. Chwilę później ukojona pięknym odgłosem jaki wydawała woda wpatrywała się w wodospad.

Kaszmir

Wbiegł galopując miękko i wyciągając przy tym nogi jak najbardziej przed siebie co znacznie zwiększało jego prędkość. Zwolnił dopiero gdy dostrzegł piękną, siwą klacz -Witaj jestem Kaszmir- powiedział odrzucając na bok grzywę i patrząc z podziwem na klacz.

Grace

Gwałtownie odwróciła łeb w stronę ogierka. Po jego wyglądzie i wielkości można było stwierdzić, że jest w tym samym wieku co ona. Uśmiechnęła się do niego i odrzekła: - Grace, jestem Grace. Należę do stada Ognistego serca, ty z pewnością też? - z tym samym, jej ślicznym uśmiechem podeszła kilka kroków w stronę Kaszmira. Zainteresował ją. Był w tym samym wieku, stadzie, taki przystojniak... (xD)

Kaszmir

-A jak by inaczej? Grace piękne imię, równie piękne jak osoba je posiadająca.- odparł z szelmowskim uśmiechem na pysku, a w jego oczach zatańczyły figlarne iskierki.

Grace

Gdyby można, na pewno widać by było jak się zarumieniła. Jej oczy zabłyszczały pięknie i pomyślała : -Ahh... Te komplementy i uśmiechnęła się sama do siebie. -Dziękuję. Twoje również jest piękne, takie inne... Kaszmir kojarzy mi się z czymś pięknym i szlachetnym... - Uśmiechnęła się słodko, zagrabiła kopytem i przerzuciła grzywę. Zrobiła to z wielką gracją. Tak jak robi wszystko.

Kaszmir

-Ah, dziękuję piękna pani.- powiedział z lekko angielskim akcentem, jego ogon zakręcił koło w powietrzu i spokojnie opadł. Jaka ona miła i piękna... Takie lubię. zamyślił się chwilowo odrywając wzrok od Grace.

Grace

Skubnęła go figlarnie w ganasz i powiedziała -Ale z ciebie czaruś- Zażartowała po czym dodała -Ile masz lat? Bo wyglądasz na nastolatka, bardzo przystojnego nastolatka.- Uśmiechnęła się figlarnie. - Ja mam dwa lata - Puściła mu oczko.

Kaszmir

-dwa lata, może trochę więcej.- odrzekł robiąc przy tym bliżej nieokreślony ruch głową.-Zgaduje, że jesteś tu od niedawna, masz już jakiś przyjaciół lub znajomych?- dodał patrząc na klacz z czystą ciekawością na pysku.

Grace

-Tak, jestem tu od niedawna. Żeby dbać o szczegóły to od wczoraj- Zachichotała. -Znam tylko Ciebie. Noo jeszcze pozostałych członków mojego stada ale to tylko z widzenia... Uśmiechnęła się swym zabójczym uśmiechem xD

Kaszmir

-Ja także znam tylko Ciebie.- powiedział zachwycając się jej urodą. Zaczął powoli obchodzić klacz w koło przyglądając jej się dokładnie każdej strony, zapamiętując każdą plamkę na jej ciele. Po chwili stał bardo blisko niej...

// Jak w jakiejś telenoweli xD //

Grace

// Tiaa xD Mexykańskiej //

Zaczęła przyglądała się ogierowi a gdy stanął tak blisko, zrobiła jeszcze krok i teraz praktycznie stykali się chrapami. Uśmiechnęła się swym zabójczo pięknym uśmiechem i tak samo imponująco spojrzała mu w oczy...

Kaszmir

Nie należał do tchórzy ani innych takich, był bardzo pewny siebie i decydowany, pocałował namiętnie klacz patrząc jej przy tym w oczy. Był to długi gorący pocałunek... Gdy oderwał się od Grace powiedział -Jeszcze się spotkamy piękna.- i odszedł a po chwili zniknął całkowicie zostawiając klacz nad wodospadem.

Grace

-Och... Tak, to było piękne- Pomyślała. Patrzała na odchodzącego ogiera i powiedziała -Oj... Na pewno, książę- Powiedziała po czym z gracją i wdziękiem (czyli jak zwykle) Ruszyłam galopem w przeciwną mu stronę myśląc o nim...

Shera

Przygalopowała z wdziękiem pod sam wodospad. Był faktycznie piękny, to miejsce ją zachwycało. Podeszła. Zamoczyła pysk i się napiła, ponieważ była bardzo spragniona.

Morfeusz

Do wodospadu zbliżał się bułany ogier. Ostrożnie stawiał kroki i rozglądał się na boki. Nagle zauważył klacz, stojącą nad brzegiem wody. Podbiegł do niej i elegancko się przywitał. - Witam madame. - Uśmiechnął się czarująco. - Mogę znać twoje imię, piękna damo?

Shera

Odwróciła się, bo zauważyła jakiegoś ogiera. - Witaj, jestem Shera-odwiedziała grzecznie i uśmiechnęła się. -A czy ja mogę poznac imię pięknego księcia?-powiedziała i zachichotała. Podeszła bliżej i przyjrzała się mu.

Morfeusz

- Morfeusz, droga Shero. - Przedstawił się jak zwykle elegancko. - Co tutaj robisz samotnie? - Uśmiechnął się do niej nadzwyczaj czarująco. Taak. On był przeciwieństwej swojego brata. Elegant, czaruś, uwodziciel, marzyciel...

Shera

- Bo nie mam nikogo...-odpowiedziała.... a poza tym miałam ochotę się tu przejść no i spotkałam Ciebie. A ty co tu robisz sam bez swojej partnerki ? -zapytała spoglądając na niego z błyskiem w oku.

Morfeusz

- Ahh... moja droga... jesteś pierwszą, mam nadzieję że nie ostatnią klaczą jaką spotkałem. Nie mam przyjaciół, więc tym bardziej partnerki! - W jego głosie można było dostrzec nutkę żalu. - Mam tylko brata, którego nie nawidzę calym sercem.

Shera

-Tak..słyszałam trochę o twoim bracie...ale teraz nie mówmy o nim tylko o tobie-powiedziała i uśmiechnęła się czarująco tak jak on przedtem. Podszedła z wdziękiem o pare kroków bliżej do ogiera. - Z jakiego stada jesteś?-spytała ciekawa.

Morfeusz

- Z najlepszego, a jakże! - Odpowiedział ze śmiechem. - Oczywiście z Rozwianej Grzywy! A ty? - Ciekawość. Pierwszy stopień do piekła. Jednak jemu to nie przeszkadzało. Pytał dalej. - A co wiesz o moim tak zwanym... bracie?